Lifestyle   »   Forma i zdrowie   »   Męski szpieg w krainie damskich fantazji

Forma i zdrowie

rss

Męski szpieg w krainie damskich fantazji

2015.06.09//  H. Kęska
Welon, a wraz z nim świecące diabelskie rogi i królicze uszy. Oczekiwanie na tradycyjny kościelny sakrament, w towarzystwie kolorowych drinków i penisów pod postacią słomek. Wieczór panieński. Ostatnie chwile kobiecej wolności. Chwile, które panna młoda zapamiętać ma do końca życia. Niejednokrotnie rzeczywiście wraca do nich wspomnieniami. Emocje jakie im towarzyszą, wcale nie muszą łączyć się jednak z uśmiechem.
Wieczór Panieński Foto: BadBoys
Wieczór Panieński Foto: Paweł Spychalski
Wieczór Panieński Foto: Paweł Spychalski

Wiosna to czas ślubów. Okres, w którym na brak zajęcia nie narzekają nie tylko właściciele sal weselnych, ale również striptizerzy. Hucznie świętujące zamążpójście przyjaciółki druhny, coraz częściej korzystają z ich usług. Zachodni zwyczaj zapraszania na wolnościowe ostatki umięśnionego, zadbanego mężczyzny przebranego za policjanta lub strażaka z każdym rokiem zyskuje u nas na popularności.

Z rolą zabawiającego świętujące niewiasty przystojniaka doskonale obeznany jest nadwiślański pionier męskiego tańca erotycznego – Dawid Ozdoba. Człowiek, dla którego całe życie to jeden wielki wieczór panieński. Dawid to manager grupy BadBoys i nadal czynny chippendales. Jego oczy widziały wiele. Jaki obraz kobiet wyłania się dziś przed nimi?
Przed Wami naga prawda o głośnym pożegnaniu stanu panieńskiego. Historie, przy których „50 twarzy Greya” to bajka dla grzecznych dziewczynek.

Hubert Kęska: W swoim życiu obskoczyłeś niezliczenie wiele wieczorów panieńskich. Jak przyszłe panny młode spędzają swoje ostatnie godziny wolności?

Dawid Ozdoba: W przeróżny sposób. Moja praca nauczyła mnie jednego: niczego nie możesz być do końca pewnym. Widziałem wiele. Ludzka wyobraźnia nie zna granic. Nawet dziś mój umysł nie jest w stanie całkowicie przyswoić pewnych wspomnień. Nie raz było tak, że po imprezie siadałem w domu na kanapie drapiąc się po głowie: „Wow! To się naprawdę stało?!”. Kiedy zacząłem tańczyć, ktoś szepnął mi do ucha: „Dawid, jeśli na serio w to wejdziesz, będziesz miał tak psycho zjechane, że masakra. Stracisz też resztki zaufania do kobiet”. Miał rację? Sam już nie wiem co o tym wszystkim myśleć...

H.K.: Po kolei. Świadkowa chce wynająć tancerza na ostatki swojej przyjaciółki. Co musi zrobić?

D.O.: Wejść na stronę www.badboys.pl, przyjrzeć się potencjalnym kandydatom i wybrać chłopaka, którego wygląd najbardziej trafi w gust panny młodej. Ja od lat ląduję na łobuziarskich imprezach. Dziewczyny mówią, że jara ich we mnie sylwetka surfera, wygląd rockmana. Zarośnięty, irokez. Taki nieuporządkowany łobuz, wiesz girata, dżoint, te sprawy. Generalnie wybór jest u nas spory. Jest kilku większych, przypakowanych chłopaków, którzy wbrew pozorom nie cieszą się nadzwyczajnym wzięciem. Są też i tacy z prezencją modela. Jeden chłopak, o wyglądzie włoskiego ogiera, ma tyle roboty, że masakra. Ogólnie jednak, każdy ma swój target. Kiedy już dziewczyny na któregoś się zdecydują, wysyłamy go na pokaz.

H.K.: A jeśli spodoba im się kilku?

D.O.: Nie ma problemu, mogą zażyczyć sobie nawet czterech. Pamiętam niejedną imprezę, gdy występowaliśmy jeden po drugim. Dziewczyny szalały, ale… raczej odradzam im taką opcję. Nie raz mówię: „Po co tylu? Weźcie jednego, jak się wam spodoba, za godzinę może przyjechać drugi”. Tutaj nie chodzi o to, aby naciągać klientów na kasę. Jesteśmy porządną firmą. Co innego, gdy ktoś chce się zabawić i kompletnie nie liczy się z kosztami. Jeden z wieczorów panieńskich, na których tańczyłem, organizował facet panny młodej. Na odchodne powiedział jej: „masz 15 tysięcy na dodatkowe rozrywki”. Prawie wszystko wydała na tancerzy.

H.K.: Za kogo najczęściej się przebieracie?

D.O.: Policjant jest strojem najbardziej standardowym, tym co kobiety po prostu uwielbiają. Strażaka od pewnego czasu nie bierzemy pod uwagę. Strażacki kask jest podczas tańca dokuczliwy. Wygląda się w nim, jakby się miało wodogłowie. Sam najczęściej przebieram się za kowboja. Jestem kojarzony z gnojkiem. Usmarowany kapelusz, wiesz, Brudny Harry.

H.K.: Kobietom doskwiera zanik męskości?

D.O.: Na pewno. Skarżą się, że na świecie przybywa mężczyzn metroseksualnych. Mają niezaspokojone fantazje. Kiedyś pewna pani opowiedziała mi, że swój najlepszy seks miała z gościem, który pracował u niej na strychu. Facet robił jej dach. „Było gorąco, duszno, parno. Wszędzie walały się deski, gwoździe. Był spragniony, przyniosłam mu herbatę” – opowiada. „Wyszedł do mnie spocony w tych swoich wielkich buciorach, w ogrodniczkach. Odłożył na bok przyniesiony przeze mnie kubek. Podniósł mnie na ręce, przeniósł nad tymi gwoździami, syfem i… nie wytrzymałam. Wziął mnie na strychu. Było zajebiście”. „No ale jak to, dlaczego?” – pytam. Ona na to: „Mój facet z dziesięć razy by się zastanowił, a ten wielki skurwiel nie myślał o niczym. Nie obchodziły go gwoździe, deski, po prostu mnie wziął”. Szaleństwo!

H.K.: „Kiedyś pojechałyśmy kupić owieczkę. Jagnię na grilla. I ja poszłam z tym owczarzem do szałasu, mu zapłacić. I on mnie nagle… Posadził na stole! I jak mnie proszę ciebie za tego… To miałam orgazm raz za razem, chyba ze cztery razy pod rząd! (…) Wtedy nareszcie poczułam, że jestem z prawdziwym mężczyzną”.

D.O.: „Nic śmiesznego”, poznaję. Mamy problem, żeby rozszyfrować kobiety. Współczesny facet skrada się, kombinuje. A tu najważniejszy jest spontan. Po latach koleżanka wyjawiła mi jaka przygoda spotkała ją na MAYDAY. Głośna muzyka, ludzie odurzeni różnego rodzaju substancjami. Klimat techno. Wchodzi do toalety. Wiesz jak na takich imprezach wyglądają wucety, brud, syf, kiła i mogiła.
- Miałam na sobie króciutką różową sukieneczkę. Odwróciłam się by rozłożyć papier na desce. Była obleśna. Nagle ktoś wszedł i wziął mnie od tyłu.
- Że co? – wyplułem zszokowany.
Dziś to bizneswoman, kobieta wysoko postawiona w firmie. Strasznie mi to do niej nie pasowało.
- Normalnie, nie miałam bielizny, chłopak to wykorzystał – wzruszyła ramionami.
- No, ale mogłaś się przecież bronić? - zrobiłem wielkie oczy.
- Było tak zajebiście, że mu nie przerwałam.
- Przynajmniej teraz już wiesz kto to był?
- Nie mam pojęcia. Wiem natomiast, że ani wcześniej, ani później nie miałam tak zajebistego seksu.

H.K.: Na waszych pokazach także zdarzają się tak ostre akcje?

D.O.: Standardowo wygląda to w następujący sposób. Chłopak jedzie na panieński, wykonuje piętnastominutowy pokaz. Później prowadzi konkursy i ucieka dalej. Całość trwa mniej więcej 40 minut. W ramach konkursów zadajemy kobietom pięć pytań. To taki cykl. Przykładowo: „Wymień trzy ulubione miejsca, w których uprawiasz sex”, „Ilu miałaś partnerów?”, „Sex oralny czy analny?”. To, o co wzajemnie się pytają jest znacznie mocniejsze. Np. „Wypluwasz czy przełykasz?”. Żadne z pytań nie sprawia jednak wrażenia ostrego, jeśli porównamy je z odpowiedziami...

H.K.: Czego można się dowiedzieć?

D.O.: Na którymś z wieczorów podchodzi do mnie panna młoda i nieśmiało zaczyna: „Kupiłam dla swojego faceta prezent na noc poślubną, ale żeby ci go pokazać, muszę się przebrać”. „Dawaj” – zainteresowałem się. Po kilku minutach wchodzi do pokoju w seksownym stroju, z uwieszonym u pasa wielkim czarnym penisem. What the fuck?! - myślę. Ona: „Jestem już ze swoim siedem lat, chcę zobaczyć jego reakcję, gdy to założę”. Zabiła mnie. Mówię: „Kuźwa, przecież ja bym na jego miejscu dupą do ściany spał cała noc! Zwariowałaś!”. „Ej, a co gdy po tej nietypowej prezentacji podniecony krzyknie, że czekał na to całe życie?” (śmiech).

H.K.: Pod koniec kwietnia byliście na pokazach w Anglii. Poza granicami kraju jest nudniej?

D.O.: W żadnym wypadku. W Londynie dziewczyny chciały nas zjeść na stojąco. No bo jak nazwać to, że podczas pokazu laska wskakuje na scenę, łapie mnie za szyję i gryzie jak wampirzyca? Przez chwilę wyglądało, jakby chciała wyrwać mi krtań. Zeskakując ze sceny rzuciła dobry tekst: „Spoko, spoko, nic się nie stało, mam dwójkę dzieci i męża”. W takich okolicznościach opowiedziała mi swój życiorys (śmiech).

H.K.: Partnerzy tych kobiet muszą Cię nienawidzić.

D.O.: Wprost przeciwnie. Nie raz, nie dwa zdarzało się, że mi dziękowali! Kilka lat temu wkraczając na jedną z imprez spostrzegłem, że klientki są już mocno pod wpływem alkoholu. Ja alkoholu nie piję w ogóle. Gdybym pił, biorąc pod uwagę mój styl życia, byłbym chyba anonimowym alkoholikiem. Ludzie nie są w stanie w to uwierzyć. No bo jak to, niepijący facet? W każdym bądź razie, przekraczam próg i zastaje stado pijanych dziewczyn. Laski szaleją, a w środku zmieszana, trzeźwa panna młoda w ciąży. Szósty miesiąc. Spróbowałem zrobić dla niej pokaz, ale się nie dało. Przeszkadzały w tym jej natrętne koleżanki. Tłumaczyłem im: „Dziewczyny, spokojnie. Boże, to jest dzisiaj wasza gwiazda”. Nie dotarło. Wziąłem więc przyszłą żonę do pokoju, zamknęliśmy się, zacząłem tańczyć. W jej oku dostrzegłem błysk, na zasadzie: „może coś wreszcie fajnego dzisiaj”. Show przerwały niestety jej nieszczęsne „przyjaciółki”. Nie udało dostać się drzwiami, weszły… szybą w drzwiach. Jedna cała się pocięła. Sprawa była poważna, musiałem zawieść ją do szpitala. Zarządziłem koniec imprezy. Po wszystkim zjawił się pan młody i podziękował, że nad wszystkim starałem się zapanować. Dziękują mi do tej pory. Są już jakiś czas po ślubie, urodziła, czasem do siebie dzwonimy.

H.K.: Często zostajecie z klientkami po pracy?

D.O.: Mamy żelazną regułę: nigdy nie zostajemy z dziewczynami po pracy w celach towarzyskich. Zaraz po przeprowadzeniu konkursów należy się ulotnić. To jest nasza praca, musimy podchodzić do niej profesjonalnie. Nie na zasadzie dodatkowych przyjemności. Oczywiście, jeśli po pokazie uderzymy do klubu, w którym przypadkowo bawić się będą laski z panieńskiego, nie omijamy ich wzrokiem. Normalnie rozmawiamy, ale bez przesadnych spoufaleń.

H.K.: Nie chce mi się wierzyć, że reguła ta obowiązywała od początku waszej działalności. O chippendalesach mówi się, że wynagrodzenie liczą w kobietach, jak piłkarz Jacek Magdziński w krowach.

D.O.: Zasady były jasne od samego początku funkcjonowania grupy. Przez BadBoys przewinęło się wielu małolatów, którym odpieprzało i należało ich temperować. Ja podchodziłem do tego czysto biznesowo. Nie umiesz odróżnić pracy od zabawy, nie przechodzisz selekcji.

H.K.: Wasze klientki pragną, aby wieczór panieński przerodził się w imprezę w stylu porno? - Kobiety w grupie zachowują się jak opętane seksem zwierzęta – taką relację usłyszałem z ust jednego striptizera.

D.O.: Widziałem masę niewiarygodnych scen, niezapomnianych akcji. O wielu opowiadam w książce „Wieczór Panieński – cała prawda”. Jest już przygotowana, szukamy najlepszego wydawnictwa. Współautorką jest Anna Grzeszczuk-Bogusławska. Wracając do sedna. Organizowane przez nas imprezy w przygniatającej większości są naprawdę bardzo udane. Widzimy jednak również tę zła stronę medalu. Nawet nie pamiętam, ile spłynęło do mnie niemoralnych propozycji. Jak reaguję? Często włącza mi się moralniak, musimy być też dobrymi psychologami. Tłumaczę dziewczynie: „Dzisiaj imprezujesz, dzisiaj się bawisz – szalej. Ale pamiętaj, twój facet, twoje życie czeka na ciebie w domu”. Zamiast zaogniać sytuacje, staramy się je kontrolować, a czasem nawet ratować. Mówimy: „Easy, easy, nie pij. Zaraz odlecisz”. Później zdarza mi się słyszeć: „Przepraszam, jesteś gejem?”, „Ty tak na serio?”. Na drugi dzień, gdy do dziewczyn dotrze, co działo się poprzedniej nocy, dzwonią: „Jezu, jak to dobrze, że akurat ty się pojawiłeś”. Nie raz rzeczywiście mają fart. Wiadomo, że na takich imprezach czasami jedzie się po bandzie, przegina. Jeśli zjawia się chłopak od BadBoysów, nic złego się nie zdarzy. Gorzej, gdy przyjedzie jakiś kasztan z pseudo konkurencji, który będzie chciał wykorzystać to, że dziewczyna tak chętnie rzuca mu się na szyję.

H.K.: Podpiszesz się pod stwierdzeniem, że wieczór panieński jest okazją do zdrady?

D.O.: Dużymi literami. Kobiety szaleją, bawią się. Alkohol leje się strumieniami. Wiesz jakie jest powiedzenie? Kobieta pijana, kobieta sprzedana. Tak to już bywa. Pseudo przyjaciółki czasami upijają pannę młodą do nieprzytomności, a zdradzić można wszędzie, w każdych warunkach. W domu, w windzie. Z każdym!!! Byłem na imprezach, gdzie panny młode ledwo trzymały się na nogach. Niektórzy tylko czekają na taką okazję. Mam przed oczami jedną scenę. Pewien obleśny grubas, wieśniak, widząc nieprzytomną młodą, zabiera ją do toalety. To była porządna dziewczyna, ze swoim facetem – naprawdę przystojnym gościem o prezencji zachodniego amanta – była nieprzerwanie przez 11 lat. Był jej pierwszym partnerem seksualnym. No, ale była biba, koleżanki spiły ją w trupa i nieodpowiedzialnie zostawiły samą w klubie.

H.K.: Spotkałeś się z sytuacją, gdy po wieczorze panieńskim nie doszło do ślubu? Czy takie rzeczy tylko w filmach?

D.O.: Były takie przypadki, ale nie tworzyłbym z tego jakiejś ogólnej zasady. Na kilka tysięcy panieńskich jakie obsługiwałem, tylko czterokrotnie zerwano zaręczyny. Z tym, że niekoniecznie z powodu zdrady. Był to bardziej efekt przemyślanej decyzji. Dziewczyna dobrze się z nami bawiła i uświadomiła sobie, że to jeszcze nie ten moment. Że jeszcze się nie wyszalała. Zobaczyła fajnego, wyluzowanego chłopaka i zmieniła zdanie. Sam miałem kiedyś taką sytuację. Panna młoda dostrzegła we mnie swojego byłego. Chłopaka, w którym była dawniej po uszy zakochana, przy którego boku czuła się szczęśliwa. Teraz chciała się hajtnąć typowo dla pieniędzy. Ułożyć sobie życie z majętnym gościem. Gdy mnie zobaczyła, zrozumiała że nie tędy droga. Do ślubu nie doszło. Postawiła na prawdziwą miłość.

H.K.: Kojarzysz najbardziej ekskluzywny panieński, na którym byłeś?

D.O.: Ostatnio tańczyłem w apartamencie, gdzie za noc trzeba zapłacić 15 tysięcy. To był wieczór osoby ze świata show biznesu. Niczego tam nie brakowało.

H.K.: Bogaci bawią się gorzej?

D.O.: Nie ma reguły. Ludzie często pytają mnie, które kobiety potrafią lepiej zaszaleć. Starsze czy młodsze? Bogate czy średniozamożne? Szczerze? Wszystko zależy od środowiska. Jest jedna grupa zawodowa, która zawsze daje „po grubości”. O kim mowa? Wybacz, chcę jeszcze trochę popracować. Powiem tylko, że wieczory panieńskie to małe piwo przy imprezach integracyjnych.

H.K.: Kilka miesięcy temu, właśnie atrakcyjną rozwiązłością imprez integracyjnych, tłumaczył mi zadziwiającą wierność korporacjom Michał Listkiewicz. To, dlaczego ludzie, mimo iż nienawidzą pracować po 14 godzin dziennie, wciąż się na to godzą, nie jest podobno związane wyłącznie z późniejszą wysoką gratyfikacją finansową. Brak życia rodzinnego rekompensować mają wyjazdy bez zahamowań. W miejsca, gdzie wszystkiego masz pod dostatkiem. W których cieszysz się towarzystwem nie tylko wyjątkowo frywolnych kolegów i koleżanek z pracy. To uzależnia.

D.O.: To co tam się dzieje, to jest fenomen. Oglądałeś film „Wyjazd integracyjny”? Tak to dokładnie wygląda. Bomba nad Hiroszimą. Na jedną z takich imprez zabrałem kiedyś ze sobą kumpla. Chłopak pracuje na co dzień w biurze. Nie dało się go stamtąd wyciągnąć. Oszalał! Zobaczył całkiem inny świat.

H.K.: Uważasz się za znawcę płci przeciwnej?

D.O.: Nie. Kobiety są tak cudowne, że nigdy do końca nie da się ich rozgryźć. Oczywiście pracuję z nimi już od dwunastu lat i mogę powiedzieć wiele na temat ich zachowań, podejścia również do spraw codziennych. Ale nie wszystko.

H.K.: Pytanie o doświadczenie z kobietami może być dla Ciebie niewygodne. Szczególne, gdy zadaje je dziewczyna, na której Ci zależy.

D.O.: Poznałem teraz jedną w Anglii. Finalistka brytyjskiego Top Model, Polka, cudowna dziewczyna. No i tak, nie dość że jestem od niej starszy, no to pierwsze pytanie jakie pada to: „Ile miałeś kobiet?”. „Ja już się w życiu wybawiłem, a uwierz mi – łobuzy kochają najbardziej” – tak odpowiedziałem. Łobuz to taki kochanek, który nie boi się pójść z kobietą skoczyć ze spadochronem, ale też nie wstydzi się uronić łezki na romantycznym filmie. Ja na nodze mam wytatuowany arabski napis: „Jestem stworzony dla kobiet, ale serce oddam jednej jedynej”. Byłem już po drugiej stronie rzeki, teraz pragnę się uspokoić, ustatkować.

H.K.: Nie imponują Ci już ludzie pokroju Jerzego Kalibabki?

D.O.: A czym mają mi imponować? Ilością? Jakością?

H.K.: Ty mi powiedz. Miarą dobrego męża jest jego doświadczenie? Czy to raczej cecha dobrego podrywacza?

D.O.: Jeżeli patrzysz na ilość, jest z Tobą źle. Gdy na studiach mieszkałem w akademiku, napisaliśmy na ścianie motto: „Dzień bez kobiety, dniem straconym”. To były szaleńcze, młodzieńcze lata, ale nawet wtedy powtarzałem kumplom, że nie chodzi o to, aby odnotować haczyk w notesiku. Jeżeli rano budzisz się przy kobiecie, która jest piękna i niczego nie żałujesz, wszystko jest ok. Ale jeśli robisz to na siłę, tylko dla wyniku, by się chwalić, że miałeś nie wiadomo ile kobiet, to jest słabe. Dlatego właśnie wkurzają mnie szkoły uczące typowego podrywu. Relacja damsko-męska to nie program komputerowy. Nie powinno uczyć się w jaki sposób uścisnąć dłoń, raczej tego, aby w każdej sytuacji pozostać sobą. Prowadziłem kilka lat temu szkolenia z sensual dance, które dotyczyły też technik uwodzenia kobiet. I wyjaśniałem chłopakom: „Sprawa podstawowa, jeśli zdobędziesz kobietę, to o tym nie peplaj”. To ona ma być dla Ciebie najważniejsza, a nie kumple.

H.K.: Myślisz jeszcze czasem o Edycie Herbuś? Nie masz wrażenia, że ze wszystkich sił stara się odseparować od waszej grupy? Zapomnieć o tamtym etapie życia?

D.O.: Zapomnieć o cudownych latach? Niestety, odcięła się, poszła w inny świat. Kibicuje rozwojowi jej kariery, szkoda tylko, że zapomina o osobach, które pomogły jej na samym starcie. Przykro, że nasze relacje tak wyglądają. Na samym początku działalności grupy, Edytka mieszkała z nami. Pomagała w organizacji pokazów. Szyła nam nawet ręcznie stroje. Mówiliśmy na nią Dzidzia, albo Maluszek. To była normalna, fajna dziewczyna. Była naszą „maskotką”. Wszędzie z nami jeździła. Ekipa łobuzów i mała śliczna dziewczyna między nimi, sympatyczne połączenie. Było, minęło...
Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Zwiedzanie okolic jeziora Salton Sea



Wpisz kod


Aby komentować pod stałym nickiem - lub zarejestruj.
Komentarze do:
Męski szpieg w krainie damskich fantazji

Newsletter

Newsletter

W dziale Gry

W dziale Biznes, Finanse, Prawo

  • Pozycjonowanie sklepów internetowych to proces, który wymaga długofalowych działań i odpowiedniej...

W dziale Sport

W dziale High-Tech

W dziale Extreme

W dziale Kultura

W dziale Motoryzacja

  • Rumunia, to piękny kraj, o niepowtarzalnej atmosferze, do którego nie dotarła jeszczemasowa...


Do góry  //  Lifestyle   »   Forma i zdrowie   »   Męski szpieg w krainie damskich fantazji